sobota, 5 stycznia 2013

Tych najlepszych poznaje się przypadkowo #2.

Obudziłam się, było po 7. Zaczęłam ogarniać się do szkoły. Ubrałam się w to, szybko zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Po drodze poszłam bo Beatę, która była ubrana w to. Opowiedziałam jej o wczorajszej ciastkowej przygodzie. Obie stwierdziłyśmy, że to bardzo romantyczna historia.


*w szkole*
 Pierwsza byłą fizyka. Całe 45 minut myślałam o Napeucynie. W pewniej chwili nauczycielka zapytała mnie, kto jest autorem I prawa dynamiki. Bez zastanowienia odpowiedziałam 'Nepoucyn'. Całą klasa wybuchła śmiechem. Następne lekcje mijały szybko. Ostatni był w-f , na którym grałyśmy w siatkówkę. Pech sprawił, że dostałam piłką w głowę. W jakiś magiczny sposób na sali gimnastycznej pojawił się Nepoucyn i uratował mnie kolejny raz. 

- No hej. :) - powiedział z uśmiechem Nepoucyn. 
- Cześć ;-D - odpowiedziałam zaskoczona. 
- Nic Ci nie jest? 
- Dzięki Tobie nic mi się nie stało, 
- Jestem Twoim osobistym Superbohaterem :) - roześmiał się. 
- Mój Superman - powiedziałam, 

Okazało się, że mój Superman jest rok starszy ode mnie i chodzi do technikum samochodowego a jego klasa korzysta z naszej sali gimnastycznej. 

*w drodze ze szkoły*

- To ten ciastkowy chłopak? - z ciekawością zapytała Beata. 
- No jasne - roześmiałam się. 
- Rzeczywiście jest ładny. Ciekawe czy ma brata. Byśmy były rodziną i byśmy mieszkały w jednym domu i byś była ciocią moich dzieci.. Sorry, wyobraźnia mnie poniosła.
- No jasne hahahahah. Jesteś tępa, ale i tak Cię kocham.

Rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu, dzwonił mój wybawca.
- Halo? - odebrałam
- Siemanko Kinia. 
- No siemka. 
- Co tam?
- Nic ciekawego, a u Ciebie?
- Też. Dzwonię do Ciebie, żeby zapytać czy pójdziesz ze mną na lodowisko?
- Ale.. ja nie umiem jeździć na łyżwach.
 - Spokojnie. Nauczę Cię,\
- Będę pod Twoim domem o 18. Pasuje Ci?
- Okej. 
- Tak, a nie masz przypadkiem brata?
- Yyyy.. Nie. Mam siostrę, a czemu pytasz?
- No, bo moja koleżanka.. a z resztą nie ważne. 
- Ok, to pa. 
- Do zobaczenia. 


- Co chciał Nepoucyn? - zapytała Beata
-- No wiesz... idziemy na lodowisko. 
- Kinia idzie na randkę. Kinia idzie na randkę. Kinia idzie na randkę. - krzyczała Beata na którą każdy dziwnie patrzył.
- Ogarnij się! Wszyscy na nas patrzą. A poza tym to nie randka.
- Tylko co? 
- No spotkanie. 



Byłyśmy już przy moim domu, więc pożegnałyśmy się. Weszłam do domu, zjadałam obiad. Rodziców nie było w domu, Szybko odrobiłam lekcje i zaczęłam ogarniać się do randki znaczy na spotkanie.
Długo nie mogłam zdecydować się w co się ubrać. W końcu założyłam toWyjrzałam przez okno i zobaczyłam Neopoucyna ubranego w jeansy, buty Nike i bluzę Adidasa. Byłam pod wrażeniem. 
Szybko zamknęłam dom i wyszłam. 


- Hej! Pięknie wyglądasz. :D 
- Dziękuję, Ty też całkiem okej. :P 
- Muszę Ci się do czegoś przyznać. - powiedział Nepoucyn.
- Więc słucham. 
- No, boo .. ja nie mam na imię Nepoucyn tylko Paweł. 
- Miałam nadzieję, że Twoi rodzice są normalni :))  - roześmiałam się. 

Doszliśmy do lodowiska. Paweł kupił bilety i zaczęliśmy jeździć. Znaczy on zaczął uczyć mnie jazdy na łyżwach. Jeździliśmy trzymając się za ręce. Po mniej więcej 15 minutach nauczył mnie. :DD

- Jesteś świetnym nauczycielem. - powiedziałam
- A Ty uczennicą .
- Mam dla ciebie niespodziankę :P 
- Jaką ? - zapytałam zaskoczona. 
- Powiem ci jak skończymy jeździć. 
- no weź .  żal mi cie. 
- I tak ci się podobam . ;) 
- Haha skąd ta pewność ? :D
- Męska intuicja. 
- Haahha ;)  jasne jasne . :P  
- Jak słoneczko ;p 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz