środa, 16 stycznia 2013

Podwójne szczęście, podwójna miłość #1.

    Była zima. Wracałam od Amandy, słuchałam muzyki. Nagle poślizgnęłam się i wpadłam na przystojnego chłopaka. Był wysoki, przystojny. Po prostu IDEALNY!  Niespodziewanie nieznajomy zapytał: 
- Nic Ci nie jest? 
- Nie! Sorry, że na Ciebie wpadłam. Yyy słuchałam muzyki i no yy poślizgnęłam się. 
- Ale wszystko w porządku? - troskliwie zapytał  chłopak
- Tak tak. 
- Tak w ogóle jak masz na imię? 
- Ola, a Ty? - uśmiechając się odpowiedziałam.
- Kuba. W ramach podziękowania za uratowanie życia i zdrowia musisz iść ze mną na kawę. 
- Okej. Bardzo chętnie. 
Poszliśmy. Do kawiarni, która była niedaleko mojego domu. Fajnie nam się rozmawiało. Mieliśmy dużo wspólnych zainteresowań; oboje kochaliśmy sport. On był kapitanem drużyny koszykarskiej, a ja uwielbiałam piłkę ręczną. Wymieniliśmy się numerami telefonu i poszłam w stronę swojego domu. 


4 komentarze:

  1. Naprawdę fajnie ci wychodzi pisanie ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest złe ;> ale też szału nie ma... zapraszam na mój blog, również z opowiadaniem ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sorki, pomyliłam sie wlinku ;) miało być nightfall.blog4u.pl ; )

      Usuń